"Arkadij i Borys Strugaccy. Piknik na Skraju Drogi " - читать интересную книгу автора

za ni± wagoniki, platformy...
Przemysіowy krajobraz, jednym sіowem. Tylko ludzi nie ma. Ani їywych,
ani martwych. A oto i garaї wida¦
- dіuga szara g±sienica, brama na o¶cieї, na parkingu stoj± ciЄїarгwki.
Trzyna¶cie lat stoj± i nic siЄ z nimi nie dzieje. To Kiryі bystrze zauwaїyі
- gігwka pracuje. Nie daj Boїe miЄdzy dwa samochody siЄ pcha¦, samochody
trzeba z daleka obchodzi¦... tam jest jedna taka szczelinka w asfalcie,
je¶li oczywi¶cie od tamtego czasu cierniem nie zarosіa... Sto dwadzie¶cia
metrгw - odk±d on liczy? A, chyba od ostatniego znaku. Sіusznie, stamt±d
wiЄcej nie bЄdzie. Brawo okularnicy, nie na darmo chleb jedz±... Patrzcie,
oznakowali drogЄ do samego wysypiska, i to jak chytrze! O, tu jest
rozpadlina, w ktгrej Zgnilec znalazі wieczny spoczynek, wszystkiego dwa
metry od ich drogi... A przecieї ostrzegaі wtedy Kosmaty Zgnilca
- trzymaj siЄ, idioto, z daleka od doігw, bo nie bЄdzie czego do trumny
wіoїy¦... I miaі ¶wiЄt± racjЄ, nawet їadna trumna nie byіa potrzebna...
Kiedy idziesz do Strefy, to sobie zakonotuj: z towarem wrгciіe¶ - cud boski,
z їyciem uszedіe¶ - daj na mszЄ, kula patrolu - fart, a caіa reszta - jak
los zdarzy.
Spojrzaіem na Kiryіa i widzЄ, їe mnie spod oka obserwuje. I twarz ma
tak±, їe w tym momencie wszystkie moje mocne postanowienia diabli wziЄli. A
niech ich wszystkich, my¶lЄ, szlag trafi, co wіa¶ciwie mog± mi zrobi¦? Kiryі
juї w ogгle mгgі nic nie mгwi¦, ale powiedziaі.
- Shoehart - mгwi. - Z oficjalnych, podkre¶lam, z oficjalnych јrгdeі
otrzymaіem informacjЄ, їe zbadanie garaїu moїe przynie¶¦ nauce ogromn±
korzy¶¦. W zwi±zku z tym powstaі projekt wyprawy do garaїu. PremiЄ
gwarantujЄ. - I u¶miecha siЄ, jakby wygraі sto tysiЄcy.
- A z jakich to oficjalnych јrгdeі pochodzi ta informacja? - pytam i
teї u¶miecham siЄ jak idiota.
- Z poufnych јrгdeі - odpowiada. - Ale panu mogЄ powiedzie¦... -
przestaі siЄ u¶miecha¦ i zasЄpiі siЄ. - Powiedzmy od doktora Douglasa.
- Aha - mгwiЄ - od doktora Douglasa... A od ktгrego to Douglasa?
- Od Sama Douglasa - odpowiada sucho. - Od tego, ktгry zgin±і w
ubiegіym roku.
Aї mnie dreszcz przeszedі. A їeby ciЄ! Kto przed wyj¶ciem mгwi o takich
rzeczach? Moїesz tym okularnikom koіki na gіowie ciosa¦ - nic do nich nie
dociera... Zіamaіem niedopaіek w popielniczce i mгwiЄ:
- Dobra. Gdzie twгj Tender? Dіugo jeszcze bЄdziemy na niego czeka¦?
Jednym sіowem na ten temat wiЄcej nie rozmawiali¶my. Kiryі zadzwoniі na
bazЄ transportow±, zamгwiі "lataj±cy kalosz", a ja wzi±іem plan, їeby
zobaczy¦, co oni tam narysowali. Zupelnie nieјle narysowali, w normie. Na
podstawie fotografii z lotu ptaka, w duїym powiЄkszeniu. Wida¦ nawet bieїnik
na oponie, ktгra leїy pod bram± garaїu. Ech, ile by kaїdy stalker daі za
taki plan... a zreszt±, na jak± cholerЄ zda siЄ plan po nocy, kiedy
pokazujesz gwiazdom zadek i wіasnych r±k nie moїesz zobaczy¦.
A tymczasem objawiі siЄ i Tender. Czerwony, zadyszany. Cгrka mu
zachorowaіa, musiaі lecie¦ po lekarza, no a my uraczyli¶my go radosn±
wiadomo¶ci± - idziemy do Strefy. Z pocz±tku nawet o sapaniu zapomniaі,
biedactwo. "Jak to do Strefy? - mгwi - Dlaczego wіa¶nie ja?" Jednakїe kiedy
usіyszaі o podwгjnej premii i o tym, їe Red Shoehart rгwnieї idzie,
oprzytomniaі i znowu zacz±і sapa¦.