"Arkadij i Borys Strugaccy. Piknik na Skraju Drogi " - читать интересную книгу автора - Za to wejdziesz do historii nauki. TЄ sztuczkЄ tak wіa¶nie nazwiemy:
"puszka Shoeharta". To brzmi dumnie, prawda? Tak sobie gadali¶my, a ja siЄ tymczasem ubraіem, wsadziіem pust± manierkЄ do kieszeni, przeliczyіem gotгwkЄ i poszedіem sobie. - Wszystkiego najlepszego, nadziejo ¶wiatowej nauki... Nie odpowiedziaі. Bardzo gіo¶no szumiaіa woda. PatrzЄ, a w korytarzu pan Tender we wіasnej postaci, czerwony i nadЄty niczym ropucha. Wokгі niego - tіumy, i pracownicy, i korespondenci, i nawet dwaj sierїanci siЄ przypl±tali (prosto z obiadu, jeszcze w zЄbach dіubi±), a Tender nic, tylko gada. "Ta technika, ktгr± dysponujemy - truje - daje prawie stuprocentow± gwarancjЄ bezpieczeбstwa i osi±gniЄcia zaplanowanych rezultatгw..." W tym momencie zobaczyі mnie i nieco przywi±dі - u¶miecha siЄ macha do mnie rЄk±. No, my¶lЄ, trzeba wia¦. Wystartowaіem, ale niestety za pгјno. SіyszЄ, goni± mnie. - Panie Shoehart! Panie Shoehart! Dwa sіowa o garaїu! - Odmawiam komentarza - mгwiЄ i przechodzЄ w kіus. Ale diabіa tam uciekniesz przed nimi. Jeden z mikrofonem zabiega drogЄ z lewej, drugi z aparatem fotograficznym - z prawej. - Dosіownie jedno zdanie! Czy zauwaїyі pan w garaїu co¶ niezwykіego? - Nie mam nic do powiedzenia! - mгwiЄ i staram siЄ kіusowa¦ plecami do obiektywu. - Garaї jak garaї... - DziЄkujЄ panu. Co pan s±dzi o turboplatformach? - S± cudowne - mгwiЄ i ostroїnie przymierzam siЄ do toalety. - Co pan my¶li o celach L±dowania? - Miech siЄ pan zwrгci do uczonych - mгwiЄ i juї jestem za drzwiami. - Dobrze panom radzЄ, zapytajcie pana Tendera, dlaczego ma nos jak pomidor. Pan Tender milczy z wrodzonej skromno¶ci, a to byіa nasza najwspanialsza przygoda. Aleї zrobili stumetrгwkЄ korytarzem! Zіoty medal gwarantowany. Jak Boga kocham. Poczekaіem minutЄ - cicho. Wyjrzaіem - nie ma nikogo. No i poszedіem sobie, pogwizduj±c. Zszedіem do portierni, pokazaіem tyczkowatemu przepustkЄ, patrzЄ, a on mi salutuje. Jako bohaterowi dnia, rzecz jasna. - Spocznij - mгwiЄ. - Jestem z was zadowolony, sierїancie. Wyszczerzyі zЄby, jakby mu sam generaі poїyczyі stгwЄ. - Brawo, Rudy - mгwi. - Jestem dumny - mгwi - їe mam takich znajomych. - Co - mгwiЄ - bЄdziesz teraz miaі o czym opowiada¦ dziewczynom w swojej Szwecji? - Pytanie! - mгwi. - Їadna mi siЄ nie oprze! Jak siЄ mu przyjrze¦, to zupeіnie przyzwoity chіopak. Je¶li mam by¦ szczery, nie lubiЄ takich rumianych i rosіych facetгw. Dziewczyny lataj± za nimi jak w¶ciekіe, wіa¶ciwie dlaczego? nie o wzrost przecieї chodzi. Sіoбce ¶wieci, na ulicy bezludnie. I nagle zapragn±іem teraz, natychmiast, zobaczy¦ GutЄ. Po prostu. Popatrze¦ na ni±, potrzyma¦ za rЄkЄ. Po Strefie tylko to jedno pozostaje czіowiekowi - potrzyma¦ dziewczynЄ za rЄkЄ. Szczegгlnie kiedy sobie przypomnЄ te wszystkie plotki o dzieciach stalkerгw - te dzieci wygl±daj±... Tak, co tu my¶le¦ o Gucie, teraz na pocz±tek przydaіaby siЄ butelka czego¶ mocniejszego, i to jako program minimum, a dalej siЄ zobaczy. Min±іem parking i juї niedaleko granica Strefy. Stoj± dwa samochody patrolowe. Stoj± w caіej swej krasie, їгіte, rozіoїyste, z reflektorami i karabinami |
|
|