"Bez pożegnania" - читать интересную книгу автора (Coben Harlan)

13

Nie musiałem telefonować do Katy.

Dzwonek poderwał mnie jak zgniecie rozżarzonym żelazem. Spałem tak mocno, głęboko i bez żadnych snów, że nie było mowy o powolnym budzeniu się. W jednej chwili unosiłem się w czarnej pustce, a w następnej siedziałem na łóżku i serce waliło mi jak młotem. Sprawdziłem godzinę na wyświetlaczu zegara: 6:58.

Nachyliłem się nad aparatem. Numer telefonującej osoby był zastrzeżony. Bezużyteczny gadżet. Każdy, kogo chciałbyś unikać lub kto woli pozostać anonimowy, zastrzega swój numer.

Tym razem nie miało to znaczenia. Wiedziałem, kto dzwoni. Własny głos wydał mi się nieco zbyt rześki, gdy rzuciłem wesoło:

– Halo?

– Will Klein?

– Tak?

– Tu Katy Miller. – Po namyśle dodała: – Siostra Julie.

– Cześć, Katy.

– Wczoraj wieczorem zostawiłam ci wiadomość.

– Wróciłem dopiero o czwartej rano.

– W takim razie chyba cię zbudziłam.

– Nie przejmuj się.

Głos miała smutny. Przypomniałem sobie, kiedy się urodziła. Policzyłem.

– Zdaje się, że zdałaś już do maturalnej klasy?

– Na jesieni zaczynam studia.

– Gdzie?

– Na Bowdoin. To mała uczelnia.

– W Maine – powiedziałem. – Znam ją. To wspaniała szkoła. Gratuluję.

– Dzięki.

Usiadłem wygodniej, usiłując wymyślić jakiś temat rozmowy. Poprzestałem na klasycznym:

– Minęło wiele czasu.

– Will?

– Tak?

– Chciałabym się z tobą zobaczyć.

– Jasne, byłoby wspaniale.

– Może dzisiaj?

– Gdzie teraz jesteś? – zapytałem.

– W Livingston – odparła i dodała: – Widziałam cię pod naszym domem.

– Przepraszam.

– Mogę przyjechać do miasta, jeśli chcesz.

– Nie trzeba. Zamierzałem odwiedzić ojca. Może spotkamy się wcześniej?

– Taak, w porządku – zgodziła się – ale nie tutaj.

– Pamiętasz boiska do koszykówki obok liceum?

– Jasne. Umówmy się tam o dziesiątej.

– Dobrze.

– Katy – powiedziałem, przekładając słuchawkę do drugiego ucha – muszę przyznać, że twój telefon trochę mnie zaskoczył.

– Wiem.

– W jakiej sprawie chcesz się ze mną zobaczyć?

– A jak sądzisz?

Nie odpowiedziałem od razu, ale nie miało to żadnego znaczenia. I tak się rozłączyła.